Gwardziści udanie zrewanżowali się Zniczowi za niedawną porażkę w Pruszkowie, odnosząc zwycięstwo 3:1. Opis w rozwinięciu.
2141025 GWARDIA ZNICZ 3 do 1 (1:0)
Gwardia wystąpiła w składzie:
Sapalski , Modzelewski ( od 54’ - Jastrzębski ) , Stachniuk , Szczepaniak , Grunas , Florczak [ 6’ br. , 37’ as. ] , Tarnas [ 70’ br. rzut wolny ] , Bartnicki , Minchberg - kontuzja ( od 38’ - Seremak ) , Łubczonek , ( od 36’ – Gajownik [ 37’ br. , 70’ as. ] ) , Traczyk [ 6 ‘ as.]. W rezerwie: Zając , Zieliński.
Bramki:
dla Gwardii w 6’,37’ i 70’;
dla Znicza w 63 minucie.
Obie drużyny stworzyły przyjemne dla oka widowisko. Niewątpliwie należą one w tym sezonie, nie licząc oczywiście Legii, do wyróżniających się zespołów Ekstraligi i to nie tylko pod względem skuteczności, ale i stylu gry. Brawo. Wrażenia estetyczne z boiska, od pewnego momentu uprzyjemniała nam dodatkowo muzyka Michaela Jacksona z sąsiadującej ze stadionem muszli koncertowej. W takiej atmosferze nie straszny był też nam i „mróz”, jeżeli tak można określić niską, jak na tę porę roku, czterostopniową temperaturę powietrza. Przytupywaliśmy, odpędzając jesienny chłód w rytm popularnych przebojów. Ale nie tylko od tego przytupywania na trybunach robiło się ciepło. Kibice obu drużyn od czasu do czasu „podgrzewali” się uszczypliwymi uwagami. Nasze polskie stadiony nie mogą się niestety odczepić od tych nienajlepszych nawyków. Na szczęście komentarze nie były złośliwe, chociaż do przekroczenia pewnej granicy było w pewnym momencie chyba już tuż, tuż. Ot, czasami udzieliło się to i zawodnikom. Wkradały się na pewno niepotrzebne, drobne emocje, dotyczące głównie nieco ostrzejszych starć piłkarzy obu drużyn. Sędzina bowiem pozwoliła na trochę bardziej męską grę, prawie jak u seniorów i prawie na pograniczu faulu. Dobrze też, że mecz poprowadziła trójka sędziów z dwoma bocznymi asystentami włącznie, więc nie było aż tak dużych kontrowersji i pretekstów do uszczypliwości co do spalonych. Spalone bowiem , przy pojedynczym sędziowaniu, zawsze rozgrzewały trybuny do poczucia niesprawiedliwości. Ponadto podkreślić jeszcze należy, że mecz podobnie jak z Legią, rozegrany został na głównej płycie boiska RKS Drukarz, za co chwała należy się Kierownikowi - Organizatorowi oraz Sponsorowi. Pochwalić wreszcie należy trenerów obu drużyn , no a przede wszystkim głównych bohaterów tego fajnego widowiska. Piłkarze, zarówno z jednej jak i drugiej strony, stworzyli prawdziwą ucztę dla oka i sporo emocji. W mojej ocenie był to jeden z najładniejszych, jeżeli nie najładniejszy mecz, jaki widziałem w tym sezonie. A widziałem podobno ich już trochę. Znicz, tak jak pisałem w poprzednim komentarzu, zrobił znaczne postępy. Zachwycił widowiskowym sposobem gry, chociaż tego dnia, prawdę mówiąc, niewiele z tej widowiskowości wynikało. Nie stwarzył zbyt dużo okazji do strzelenia gola, ale jednak jak już znalazł się w takiej sytuacji, to muszę przyznać skóra cierpła na głowie. Gwardia, widowiskowo nieznacznie jednak ustępowała Pruszkowianom, ale za to zachwycała większą łatwością stwarzania i wypracowywania sobie bardzo dobrych, często stuprocentowych okazji do strzelenia bramek. Było ich sporo w pierwszej połowie, a w drugiej jeszcze więcej. Czasami wystarczyło tylko dostawić nogę. Niestety ze skutecznością i celnością podań jest u nas jeszcze sporo do poprawienia. W pamięci utkwił mi pojedynek w 37 minucie z obrońcą Znicza, w trakcie rajdu Flo przez pół boiska, który zakończył się wyłożeniem piłki Gajowemu do pustej już praktycznie bramki. Podobnych akcji to jedną to drugą stroną boiska było więcej , zwłaszcza w końcówce spotkania, ale ze skutecznością czy celnością podań... Zaskoczeniem trochę dla mnie była też bramka w 63 minucie. Praktycznie z niczego. Na boisku już nic się szczególnego nie działo, a tu nagle znów ni z tego ni z owego błąd w środku pola. W jego wyniku Pruszkowianin znalazłszy się sam na sam, sprytnie przerzucił piłkę nad bezradnym już Soplem, gdy ten wybiegł z bramki chcąc ratować sytuację. Przez chwilę nawet wydawało mi się, że piłka przeleci nad poprzeczką, ale ku, nie tylko pewnie mojemu rozczarowaniu - nie chciała. Z małego przygnębienia wyrwała mnie jednak bramka w 70 minucie. Michał Tarnas pięknym strzałem przypomniał nam jak powinno się strzelać rzuty wolne; z 20 metrów, pod poprzeczkę, przełamując przy tym ręce bramkarzowi. Brawo. Brawo dla wszystkich chłopaków. Byliście zdeterminowani, dobrze zmotywowani, może trochę nawet zbyt delikatni w grze ciałem, ale naprawdę byliście wspaniali. Maksowi życzymy szybkiego powrotu do zdrowia. Mamy nadzieję, że odniesiona kontuzja pozwoli Ci rozegrać chociaż ostatni, listopadowy mecz.
Najważniejsze – wracam do meczu - że zwyciężyliśmy 3:1. Zależało nam bowiem na wyprzedzeniu Znicza w tabeli. Nie wiadomo jeszcze, która drużyna zajmie ostatecznie drugie miejsce, ale cel , przynajmniej połowicznie, został osiągnięty. Wprawdzie niektórzy kibice Znicza już na swoim stadionie , nie wiem jednak czy szczerze, ale zbywali lekceważeniem dyskusję o rywalizacji o drugie miejsce w tabeli ucinając ją krótko, że nie jest i nie było to ani w tych, ani w poprzednich rozgrywkach dla Znicza takie ważne. Gwardia wręcz przeciwnie, chciałby – już po raz trzeci zresztą z rzędu - obronić tytuł wicemistrza rozgrywek. Zobaczymy, jak to się ułoży. Nie nadmuchujmy już tego sztucznego balona, bo rzeczywiście jakby się tak naprawdę zastanowić, to może i psycholodzy mają rację. Nie powinno to na tym etapie stanowić aż takiego problemu czy celu. Ważniejsze jest utrzymanie stałego, dobrego poziomu gry przez cały czas. Utrzymanie drużyny w dobrej formie przez kilka sezonów. Daje to na pewno większą satysfakcję, a wtedy czy to jest drugie czy trzecie miejsce… Wiadomo, że Legia jest chyba już na długi czas poza zasięgiem na naszym terenie. Ważne więc, aby od kilku sezonów i jeszcze przez wiele sezonów być w czołówce i na dobrym, wysokim, i stale rozwijającym się poziomie. I oby ta sztuka się naszym chłopcom i „Czarodziejowi z M” – udała!
A w perspektywie … Kolejny, bardzo trudny mecz, tym razem z Polonią Warszawa. Już w czwartek ! Powodzenia chłopaki! Wierzymy w Was ! Po dzisiejszym…któż miałby zwątpić. Dziękujemy JF.