WKS Gwardia Warszawa - strona nieoficjalna

Strona klubowa

Zegar

Logowanie

Kalendarium

28

03-2024

czwartek

29

03-2024

piątek

30

03-2024

sobota

01

04-2024

pon.

02

04-2024

wtorek

03

04-2024

środa

04

04-2024

czwartek

Tabela ligowa

Trampkarze » Ekstraklasa
1. Legia Warszawa S.A. 36 bz
2. Escola Varsovia 31 bz
3. WKS Gwardia W-wa 20 bz
4. MKS Polonia W-wa 18 plus
5. MKS Znicz Pruszków 17 minus
6. MLKS Józefovia 15 plus
7. Radomiak 13 minus
8. KS Drukarz W-wa 9 bz

Wyniki

Ostatnia kolejka 14
MLKS Józefovia 3:2 MKS Znicz Pruszków
WKS Gwardia W - wa 1:1 KS Drukarz W - wa
Radomiak 1:3 MKS Polonia W - wa
Escola Varsovia 0:3 Legia Warszawa S.A.

Sport.pl

Aktualności

Gwardia - Znicz

  • autor: g.mamla, 2015-04-03 01:01

W rozwinięciu wreszcie udało mi się wrzucic opis meczu.

 

Gwardia Warszawa - Znicz Pruszków 3 : 0 (1:0)

 

Bramki i Asysty:

35’ FLORCZAK 1:0 ( as. TARNAS )

42’ SZCZEPANIAK 2:0 (as. MINCHBERG)

63’ TRACZYK 3:0 (as. GAJOWNIK)

 

Kary:

59’ Gwardia (faul) – 3 min. PARYS

69’ Znicz (faul) – 3 min.

70’ Gwardia (za wybicie piłki) - 3 min. TRACZYK

 

 

Znicz wystąpił w składzie:

Adam Kaniewski, Oliwier Lesiak, Daniel Waliszewski, Filip Rak, Maciej Szulborski, Kacper Kiliński, Adam Bytniewski, Bartosz Bukowski, Filip Jaworski, Radosław Graczyk.

W rezerwie: Jakub Giś, Piotr Ćwikowski, Kacper Gorzkowski, Adrian Chromiec, Michał Szklarski, Jakub Śliwa, Filip Wysocki.

Trener: Grzegorz Szoka.

 

Gwardia wystąpiła w składzie:

Jakub SAPALSKI, Paweł MODZELEWSKI, Łukasz STACHNIUK, Maksymilian MINCHBERG, Jakub GRUNAS ( od 51’ Sebastian GAJOWNIK), Sebastian SZCZEPANIAK, Michał TARNAS, Patryk PARYS, Jakub BARTNICKI, Michał FLORCZAK ( od 46’ Mateusz SEREMAK) , Maciej KRAŚNIEWSKI (od 40’ Marcel TRACZYK ) .

W rezerwie:

Robert JAOKO , Bartosz ZAJĄC , Bartosz JASTRZĘBSKI , Jakub ŁUBCZONEK , Dominik OSTATEK .

Trener: Grzegorz MAMLA.

 

 

 

Ze Zniczem zawsze nam się grało ciężko i niewygodnie. W dodatku, były klub Roberta Lewandowskiego, pojawił się dzisiaj na wynajętym przez nas boisku Drukarza, opromieniony sławą bardzo dobrego meczu sprzed kilku dni z Legią Warszawa. Pechowa porażka 2:3 jest najmniejszą, jaką pamiętają najstarsi kibice mazowieckiej ekstraligi. Szacunek dla Pruszkowian i dla tych co pamiętają.

Tymczasem, znów ze względu na pogodę i rozmiękłą, po ostatnich deszczach i śniegach , nawierzchnię będziemy grali na „Drukarzowym Wembley”, czyli bocznym, sztucznym boisku, za parkiem Skaryszewskim.

W Gwardii dało się wyczuć inne nastawienie niż do tej pory. Chłopcy wyraźnie wracają do zdrowia. Nie tylko trener, ale i oni czują, że trzeba to wykorzystać, coś przede wszystkim zmienić w swojej grze, w swojej mentalności i nastawieniu. Ale co można zmienić w niespełna tydzień ? A jednak zmienili , tuż przed meczem w szatni, kolor swoich strojów. Wystąpią w czystych, niewinnych, białych trykotach, nie obciążonych jeszcze porażką w tym sezonie. Trener, oczywiście w tym samym duchu, poszedł jeszcze dalej i po krótkim zastanowieniu, też zmienił. Mianowicie, nie wywiesił , jak to zwykle bywało, gwardyjskiej flagi na boiskowym ogrodzeniu. Tak odmieniona drużyna w czystych , „nieskalanych” trykotach, bez popularnego tym razem Wójcikowego zawołania: „flaga na maszt!”, wyszła na boisko.

 

 

Zanim przejdę do krótkiego opisu meczu muszę jeszcze wspomnieć o pewnym „zarzucie”. Otóż, przed meczem kolega zwrócił mi uwagę, że tylko (myślę o? piszę o? kręcę się wokół?) wygranej. Chyba mnie trochę kokietował. Wiem, że na tym etapie rozwoju wygrana nie jest najważniejsza, ale jak tu zrezygnować z sedna, z soli tego sportu? Bez przeciwnej drużyny, emocji, bramek, bramkarzy? Nie wierzę, żeby zawodnicy, trenerzy, kibice przychodzili na stadion, bez myśli o zwycięstwie, bez woli walki o tę wygraną właśnie, bez specjalnego emocjonalnego zaangażowania. Świadczą o tym chociażby nieukrywane emocje, okrzyki radości, zawodu, rozterki, a nawet sportowej złości, nie tylko u zawodników - u nas, u tego kolegi także. Rozumiem, że na tym etapie nie są aż tak ważne zwycięstwa, a szkolenie i wychowanie młodego sportowca. O właśnie, zaimponował mi pod tym względem swoją postawą trener zniczowskiego klubu - Grzegorz Szoka, który wyznał mi po meczu , że nie wystawił dzisiaj do gry ukaranego zawodnika, kładąc nacisk na aspekty wychowawcze właśnie i mając przede wszystkim na uwadze dobro tego zawodnika w przyszłości i jego prawidłową piłkarską karierę. Znicz radził sobie zresztą i bez tego bardzo dobrego zresztą zawodnika bardzo dobrze, chociaż kto wie co by było gdyby był on”. W każdym razie, gra zespołu pruszkowskiego nie straciła na wartości. A wynik? Cóż, po prostu Zniczanie mieli pecha – jak każdy zapewne miałby tego dnia - że natrafili na trochę lepiej dysponowanego przeciwnika, który nas z kolei, jego wiernych rodziców-kibiców, też zaskoczył, ale tym razem pozytywnie.

Po pierwszej połowie, nawet gdyby się ona nie zakończyła bramką, to bylibyśmy usatysfakcjonowani, pamiętając niedawne „niedołęstwo” w Radomiu. Sport młodzieżowy jest jednak nieprzewidywalny. Piękna gra na swojej połowie. Spokojne rozgrywanie piłki przed postawionym przez Znicz „autobusem”. Zniczanie, dopiero po kilkunastu minutach, zaczęli się otwierać i przechodzić do nieśmiałych ataków. Były one niegroźne i było ich w tej części gry niewiele. Zaledwie jeden, nie trudny do wyłapania, strzał na bramkę. Gra stopniowo nabierała rumieńców, głównie za sprawą Gwardzistów. Nasze ataki skrzydłami nasilały się. Środek pola pracował wspaniale. Skrzydła trochę się gubiły w ostatniej fazie „lotu”, ale ogólnie było dobrze. Przyjemna dla oka gra. Co prawda „Radomski pech” unosił się, prawie całą pierwszą połowę spotkania, nad naszym stadionem. Pech nieskuteczności i niewłaściwych decyzji, ale strzałów , w odróżnieniu od tamtego meczu, było co niemiara. Największą żałość wzbudził w nas strzał w poprzeczkę z 3 metrów – Macieja KRAŚNIEWSKIEGO. Już myśleliśmy, że to długo i niecierpliwie oczekiwany gol, który wisiał w powietrzu od samego początku. I rzeczywiście wisiał on, wisiał. W niemalże ostatniej minucie meczu piękne dośrodkowanie Michała TARNASA (ten to ma „kopyto”) z rzutu wolnego, właśnie dosłownie zawisło przed bramką. Pierwszy doskoczył do niej Michał FLORCZAK i głową skierował ją w długi róg, nad spóźnionymi rękami bramkarza gości. Radość i westchnienie ulgi. Gol to był tym wartościowszy, że strzelony „do szatni”, chociaż z przebiegu gry mogło tych bramek być o wiele więcej. Ale niech tam, jest 1:0.

Druga połowa nie była już tak piłkarsko piękna. Spotkanie powoli przeradzało się w mecz walki. Przeciwnik za wszelką cenę dążył do wyrównania. Gwardia nie odpuszczała, mając ułatwione zadanie, bo obronne szeregi Pruszkowian musiały się siłą rzeczy rozrzedzić. W tej części gry na skrzydle wyróżniał się Sebastian SZCZEPANIAK, kilkakrotnie szarżując na bramkę przeciwnika. Gola strzelił po rzucie rożnym. 2:0 ! Od tego momentu gra się nieco uspokoiła, jakby obie drużyny pogodziły się z wynikiem. W dalszej fazie doszło nawet do zabawnych, wzajemnych uderzeń. To między innymi Jakub BARTNICKI sprawdzał refleks bramkarza gości, który kilkakrotnie odbijał piłkę wprost pod nogi naszych zawodników. Chłopcy rozbawili nas tym „ping-pongiem” , ponieważ czuliśmy już , że wygramy. Inna sprawa, że gdybyśmy tak nie prowadzili dwoma bramkami… . Atmosfera wokół i na boisku gęstniała. Nie obyło się bez drobnych uszczypliwości. W drugiej połowie Marcel TRACZYK godnie zastąpił Maćka KRAŚNIEWSKIEGO. Marcel walczył jak nigdy. Dwoił się i troił co zaowocowało trzecim golem. Gdy wszedł na boisko, bramkarz gości uspokajał kolegów: „Nie bójcie się. On nie ma lewej nogi”. I właśnie ową „nie-maną” nogą - otrzymawszy z rzutu autowego od Sebastiana GAJOWNIKA przepiękną i zmyślną piłkę, która przelobowała dwóch obrońców gości i „pognała” przed Marcelem w kierunku bramki. Więc tą „nie-maną” nogą Marcel podbijał tę piłkę jeszcze przed przeszkadzającymi mu obrońcami Znicza i z ostrego kąta strzelił nią obok zaskoczonego bramkarza. Zaskoczonego bo „szanowna frekwencjo”, gdyby Marcel strzelał prawą… A tak, zrobiło się 3:0 ! Któryś z Gwardzistów „dobił” potem słownie Adama Kaniewskiego: „To co, ma czy nie ma tej lewej nogi?” Ale były też w samej końcówce meczu, gdy już wszystko było rozstrzygnięte zresztą, uszczypliwości większego kalibru: Nawoływanie do ostrej gry, do „koszenia” po nogach. Nieładnie, oj na pewno niesportowo. Sędzia, który generalnie bardzo dobrze prowadził mecz, powinien dostrzegać i reagować na tego typu „koszące czy raczej kuszące” propozycje. Zasada fair play przede wszystkim, zwłaszcza na tym etapie rozwoju. Jeszcze jedna rzecz zdarzyła się pod koniec meczu: Zniczanie, jakby nie usłyszeli sędziego i po jego gwizdku, „wpakowali” piłkę do siatki, ale to zapewne bardziej „z rozpędu”, bo sygnał sędziego był tak wyraźny i dużo wcześniejszy, że Kuba SAPALSKI już tej piłki nie starał się nawet bronić. Niedługo potem było już zresztą po meczu. W każdym bądź razie wszyscy pożegnaliśmy się w przyjaźni, ochłonąwszy po niedawnych emocjach, rozpamiętując je jeszcze w drodze do szatni, a droga z „Wembley” do szatni na Drukarzu” jest długa i było co wspominać, idąc z trenerem Znicza.

Chłopaki, wszyscy byliście wspaniali, jednakże nie ujmując nikomu, a zwłaszcza napastnikom i skrzydłowym, o których tyle w poprzednich komentarzach już było, odważę się zaryzykować: MODZELEWSKI i MINCHBERG w obronie oraz BARTNICKI i PARYS w pomocy – stanowili, tym razem oczywiście, główny trzon tego zwycięstwa. Brawo chłopaki, brawo Gwardia – to był piękny mecz w waszym wykonaniu. Do zobaczenia na stadionie Wisły w Płocku.

jF 2015-04-03.

 

 

 

 

 


  • Komentarzy [0]
  • czytano: [1205]
 

Dodaj swój komentarz

Autor: Treść:pozostało znaków:

Buttony

Reklama

Ostatnie spotkanie

WKS Gwardia W-wa 1:1 KS Drukarz W-wa
2017-06-17, 12:00:00
     

Statystyki drużyny

Najbliższe spotkanie

W najbliższym czasie zespół nie rozgrywa żadnego spotkania.

Najbliższa kolejka

Najbliższa kolejka 15

Statystyki

Brak użytkowników
zalogowanych i 3 gości

dzisiaj: 68, wczoraj: 688
ogółem: 2 256 970

statystyki szczegółowe

Wyszukiwarka